Prawda i kłamstwo architektury
1. Prawda? Twórcy wciąż poszukują prawdy. Bywa prawda wewnętrzna dzieła, prawda czasu, prawda sztuki, prawda osobista twórcy (ja tak widzę!)… Artyści, odbiorcy, teoretycy sztuki, filozofowie wierzą w istnienie prawdy sztuki akceptują tę ideę. Widzowie mogą wierzyć, że obraz Mona Lisa Leonarda da Vinci zwiera jakąś tajemniczą prawdę; trudno sobie wyobrazić głębię prawdy Mona Lisy Fernanda Botero. Można także wierzyć, że istnieje prawda malarstwa abstrakcyjnego. Prawda literatury jest powszechnie akceptowana: prawda światów Joysa, Kafki, Gombrowicza, Borgesa… Lecz nie zastanawiamy się nad istotą prawdy ciaccony z 2. sonaty Bacha na skrzypce solo, ani gesamtkunstwerku Walkirii Wagnera.
W nieodległej przeszłości architektury zagadnienie „prawdy” odgrywało rolę zasadniczą, lub znaczącą. Istniały kierunki w architekturze oparte na pewnej etyce; forma architektoniczna wynikała z założeń wskazówek określanych jako szczerość architektury; estetyka wynikała z pewnego rodzaju gry w prawdę. W brutalizmie prawda polegała na „szczerości” materiału; później prawdę formy odnoszono także do funkcji. Zagadnienie prawdy było także ważną wskazówką w tworzeniu koncepcji odnoszących się do logiki systemu konstrukcji obiektu; koncepcje te, jak się wydaje zostały wyparte przez indywidualne dążenia do demonstracji oryginalności architektury i – architekta.
2. Wspaniałe kłamstwo sztuki. „Wiem już teraz, że sztuka nie jest prawdą. Sztuka jest kłamstwem, które nam pozwala zbliżyć się do prawdy, przynajmniej do tej prawdy, która jest dla nas rozpoznawalna.” To stwierdzenie Picassa jest aktualne! Nie bardzo wiadomo co jest ową prawdą, kłamstwo zyskało nową barwę. Znów poruszamy się w obrębie estetyki, która epatuje kategorią fikcyjności. Istnienie jej nie było nigdy tak eksponowane. Nawet sens wypadających zworników w Palazzo del Té autorstwa Giulio Romano skrywała gruba warstwa ideologii piękna.
Nabokow wysuwał kategorię wspaniałego kłamstwa jako naczelny atrybut sztuki. Zabawę artysty i odbiorcy można przyrównać do gry w szachy, i rozumieć jako świadome zaakceptowanie reguł sztuczności po obu stronach lustra fikcyjności. Wydaje się, że z literaturą sprawa jest prosta: dzieło literackie nie jest wypowiedzią, która może być prawdziwa albo fałszywa. Jest wypowiedzią, która nie poddaje się takiej weryfikacji: to jest status fikcji. Ogłoszenie fikcji jako zabawy, a wspaniałego kłamstwa jako pretekstu jest drogą do tworzenia rzeczy. Przyjęcie takiej idei zakłada, że sztukę należy oglądać przez zamgloną szybę świadomości, że oto oglądamy – świat sztuki, świat sztuczny, świat w masce. W owym zamgleniu można szukać głębi i rozległości poszerzających odbiór przedmiotu artystycznego. Architektura także chowa się za zasłonę zabawy, ironii, i wszelkich innych zasłon głoszących swoją sztuczność. A synonimy „wspaniałego kłamstwa”: fikcja, mistyfikacja, iluzja, fantazja, poezja, ironia, żart… są uzasadnione.
3.Łatwe kłamstwo. Bliziutko kłamstwa sztuki jest obszar największej szczerości, „łatwego kłamstwa”, obszar kiczu – sztuki szczęścia. Kicz to nie tylko opis rzeczy, to także definicja pewnego rodzaju nastawienia a potem, w rezultacie, działania. W architekturze są sympatyczne kicze Hundertwassera. Jest także ogromna budowla w Warszawie: Pałac Kultury i Nauki, największy kicz na świecie, ongiś ponury, dziś oswojony przez czas. To rzecz architektoniczna z odniesieniami do pewnej tradycji architektury historycznej, zbudowana dla – szczęścia ludzi. I tuż, na skraju kiczu – wielka sztuka architektury postmodernizmu, i igraszki supermodernizmu.
4.Cel. Wspaniałe kłamstwo i poszukiwanie prawdy – nie mieszczą się w jakiejś jednej teorii architektury. Odnieść można wrażenie, że naczelną wartością stała się nie tyle sama sztuka zwana architekturą, co cel – jej oryginalność umożliwiająca wyróżnienie się o otoczenia codzienności, i przychylne zaakceptowanie jej przez świat!
Dariusz Kozłowski, Maria Misiągiewicz, 2020